Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia przedstawiamy po części anegdotyczne wspomnienia Richarda Schwulke z Pommerzig, które były opublikowane w czasopiśmie Crossener Heimatgrüße.
Konsekwencje nauczania dobrych manier: nauczyciel rolnictwa wylądował na ławce cmentarnej
W połowie grudnia jak zawsze znowu zanurzyłem się pamięcią do roku 1921 w krośnieńskiej szkole rolniczej. Ponieważ w tym czasie byłem podoficerem z I wojny światowej przechodziliśmy z kapitanem swego rodzaju dyskusje na temat ludzkiej przyzwoitości.
Do szkoły rolniczej uczęszczałem w zimie w latach 1920-21 i 1921-22. Każdy semestr miał dwie piękne uroczystości. Były nimi uroczystość Świąt Bożego Narodzenia w grudniu, gdy udawaliśmy się na urlop i na koniec semestru wielkie przyjęcie pożegnalne, na którym absolwentom śpiewaliśmy piękną piosenkę „Nun zu guter Letzt geben wir Dir jetzt auf die Wand’rung das Geleite” życząc wszystkiego dobrego. W 1921 roku musiałem jako najstarszy z semestru zorganizować wraz z nauczycielem rolnictwa Weningiem Wigilię. Pan Wening i dyrektor pracowali wtedy tylko i wyłącznie w szkole rolniczej. Obaj wychowawcy uczyli na zajęciach rolniczych. Innych przedmiotów, takich jak niemiecki, arytmetyka i historii uczyli nauczyciele z innych szkół w mieście powiatowym. Nauka miała miejsce oprócz sobót przed i po południu.
Na uroczystości uczniowie zapraszali oczywiście rodziców i rodzeństwo. Szczególnie chętnie widziane na uroczystości – jako tancerki – były siostry uczniów. Młody nauczyciel rolnictwa oczywiście chciał zrobić coś szczególnie dobrze, w końcu to była także jego pierwsza praca. Na tydzień przed Wigilią zaczął uczyć nas przyzwoitości. Próbował nam wpoić, że nie możemy faworyzować w tańcu tylko jednej młodej damy i ostrzegł nas zdecydowanie przed nadmiernym spożywaniem alkoholu. Był młodszy od nas starszych uczniów, którzy przez kilka lat braliśmy udział w wojnie i myśleliśmy że da nam spokój w zakresie nauki przyzwoitości. Któryś z nas powiedział o tym swojemu ojcu, który był znany ze swoich „ostrych” czynów. On tez wymyślił pewien eksperyment, który chciał wykonać na młodym nauczycielu.
Wtedy w lokalu, Viktoriagarten, pijany nauczyciel Wening upadł prosto na kolana przy barze. Obok niego stał podobno dość trzeźwy uwodziciel, kapitan rezerwy Joske, który mieszkał na drodze do Deutsch-Sagar. Wiedząc, ze będzie ją potrzebował zaparkował swoja dorożkę przed lokalem. Dyrektora jeszcze nie było ale widziałem już wielu uczni i gości. Zapytałem pana Joske co się stało i powiedział mi, że nauczyciel prawdopodobnie nie toleruje alkoholu, bo rzadko pije tyle co on (Joske). Domyśliłem się, że wypił alkohol wraz z narkotykami. Dla mnie było jednak najważniejsze aby schować pijanego młodego nauczyciela z pola widzenia oczekiwanego dyrektora. Dlatego poleciłem kapitanowi w stanie spoczynku aby wsadził pana Weninga szybko do swojego wozu i zabrał go do swojego mieszkania na Münchenstraße. Chętnie się zgodził. Z dwoma innymi uczniami przyniosłem chorego do wozu, a były oficer zabrał go. Joske nie zgodził się na więcej osób, bo nie było miejsca. Po stosunkowo krótkim czasie ex-kapitan znów pojawił się w Viktoriagarten, a jego wóz był z powrotem. Przytrzymałem go i zauważyłem, że w żaden sposób nie mógł tak szybko z hamulcem lub nawet z hamulcem płozowym zjechać ze wzgórza w mieście potem przez pół miasta, a następnie z powrotem pod górę. Gdy zrozumiał, że wiem, że to nie możliwe, Joske szepnął mi do ucha, że zostawił młodego nauczyciela na cmentarzu na ławce. Tam wkrótce obudzi go zimno, a następnie znajdzie drogę do domu. Postawiliśmy sprawę jasno, że jeśli od razu nie pojedzie na cmentarz i zabierze nauczyciela Weninga do domu to go pobijemy. Nie miał wyboru i skapitulował. Z dwoma towarzyszami sprawiliśmy, że pacjent znalazł się w swoim łóżku. W ten sposób zakończyły się dla młodego nauczyciela lekcje przyzwoitości na ważnej imprezie. Wszyscy jednak milczeliśmy na temat tej sprawy. Wreszcie uczniowie przystąpili do uroczystości świątecznych w harmonii i radości.
Tłumaczenie Adam i Janusz