Miejsca pracy w stolicy województwa – dlatego zaniedbano rolnictwo
Poniższy artykuł kończy serię raportów rodaka Oscara Kupscha na temat wizyty w Deutsch-Nettkow. Koniec sierpnia 1985 roku. Po opisaniu w dwóch ostatnich artykułach stanu budynków i dzisiejszego krajobrazu, to teraz zwrócę większą uwagę na obecnych mieszkańców swojej rodzinnej miejscowości. Dochodzę do wniosku, że zasiedlenie wschodnioniemieckiej wsi położonej wzdłuż linii kolejowej Polakami doprowadziło do zmiany socjologicznych struktur.
Będąc zaledwie cztery dni w Polsce, z pewnością nie można osądzać państwa i jej mieszkańców. Zbyt wiele wrażeń i spotkań odbyło się przez przypadek, zwłaszcza osobiste kontakty z ludźmi. Powinien to rozważyć ten kto będzie czytał następne moje linijki. Komunikacja z Polakami jest trudna, ponieważ można znaleźć tylko nielicznych, którzy mówią po niemiecku. Po angielsku z nikim się nie porozmawia. W związku z tym, rozmawiałem z ludźmi przy każdej okazji po rosyjsku, ponieważ rosyjski z językiem polskim ma wiele wspólnych słów. Ciekawie było obserwować, jak zachowywał się adresat. Najpierw patrzyli z podejrzliwością lub przynajmniej rezerwą. Niemiec, który mówi po rosyjsku, choć słabo, to nie podobało im się to. Jednak ta postawa zmieniła się znacząco, gdy przekonałem rozmówcę, że pochodzę z Republiki Federalnej. Jednak spotkaliśmy zaskakująco mało ludzi w naszych wędrówkach po Deutsch-Nettkow i okolicy. Na polnych drogach napotkaliśmy tylko dwa wozy konne i ciągnik ciągnący przyczepę – wszystko nienaładowane (puste). Ludzi pracujących w polu nie widzieliśmy. Oczywiście, zadaliśmy sobie pytanie: Z czego ci ludzie tu żyją? To że wioska ma znaczną populację, dostrzegamy w wykorzystaniu mieszkań. Na naszym dość zniszczonym gospodarstwie obecnie mieszkają trzy rodziny. W sąsiednim gospodarstwie waszkuchnia też jest przystosowana do zamieszkania. Stojąca po lewej stajnia od Fabiansów jest przygotowana do mieszkania. Nawet w tak zniszczonym domu jak od Salzkoldracków żyje rodzina. Tak duża liczba polskiej ludności nie jest w stanie utrzymać się z rolnictwa. Większość gruntów ornych leży odłogiem, a pozostała część nie jest intensywnie uprawiana. Nigdzie nie widzieliśmy pod koniec sierpnia w Deutsch-Nettkow i wokół pól z pszenicę ozimą. Tylko niektóre pola ziemniaczane, które spotkaliśmy, pozostałe pola były puste. Na koniec sierpnia zawsze w pełnym toku były sianokosy na łąkach. Podczas dni w których tam byliśmy nic takiego nie było. Mieliśmy wrażenie, że tylko kilka łąk zostało skoszonych raz w ciągu roku. W pobliżu wsi oczywiście widzieliśmy zaprzęgi. Zwiększyła się ilość pastwisk , ale rzadko widzieliśmy pasące się krowy. Po naszym długim zwiedzaniu i po starannym przemyśleniu, znaleźliśmy następujące wyjaśnienie zaniku rolniczych budynków, stodół, stajni i obór: To już nie jest potrzebne. Rolnictwo nie ma wielkiego znaczenia dla dzisiejszych mieszkańców Deutsch-Nettkow. Pracują w Grünberg w przemyśle. Jeżdżą oni codziennie przez trzy stacje pociągiem tam i z powrotem. Wynikało to z faktu, że dochody z rolnictwa są w Polsce daleko w tyle za wynagrodzeniem w przemyśle. Możliwe jest to tylko dla miejscowości z tak dobrym połączeniem kolejowym z miastem, jakie ma Deutsch-Nettkow. Gminy z niekorzystnym połączeniem z przemysłem pozostały uzależnione od produkcji rolnej. Słuszność tej hipotezy, potwierdzamy dowodami, które znaleźliśmy na naszej wycieczce z Schwiebus do Deutsch-Nettkow i z powrotem. Ponieważ w miejscowościach między Schwiebus i Rädnitz obserwowaliśmy dużo większa działalność rolniczą. Cztery dni to był krótki czas, ale wywołaliśmy mnóstwo wspomnień z dzieciństwa i młodych lat. W naszej ojczyźnie w ciągu tych lat nie nastały tak duże zmiany jak w RFN w którym żyjemy. Dlatego żaden uczestnik nie żałuje podróży do przeszłości. Inicjatorem podróży był rodak Ernst Becker (wcześniej Groß-Blumberg), dlatego powiedzieliśmy w drodze: „pięknie dziękujemy!”
Tłumaczenie Adam i Janusz