gru 272015
 
Karl Rathsack

Karl Rathsack

Kurt Kupsch, niewątpliwie największy kronikarz i badacz historii południowego krańca powiatu Crossen w swoich badaniach, wywiadach i poszukiwaniach dotarł do wielu ludzi, historii i zdarzeń związanych z historią swojego „heimatu”. Dzięki temu, że chciał się podzielić swoją wiedzą napisał wiele artykułów do „Crossener Heimatgrüße”. W wyniku jego starań możemy dowiedzieć się, że Groß-Blumberg (Brody) miały swojego, nazwijmy to dzisiaj, łowczego, który polował, organizował polowania a przede wszystkim dbał o dziką zwierzynę. Kurt Kupsch opisuje historię dzielnicy Blumberg położonej nad południową częścią Odry, zwłaszcza ludzi tam mieszkających i działających w latach 1900-1945. Napisany przez Kurta Kupscha artykuł oparty jest na różnych poszukiwaniach. Pierwszym impulsem do pracy była wizyta zmarłej w 1979 roku najstarszej córki Rathsacków Walli Krienke u rodziny Kupsch (odwiedziła rodziców Kurta Kupscha). Kurt Kupsch próbował następnie wyjaśnić historyczne wydarzenia w tajnym Państwowym Archiwum Pruskiego Dziedzictwa Kulturowego i nawiązał kontakt z wnukiem Alfredem Krienke i jego siostrą Käthe Brock. Dzięki wspomnieniom Pani Brock uzyskał wiele cennych informacji oraz wzbogaciła je wieloma zdjęciami.

Mieszkańcy Groß-Blumberg mieli „nad Odrą” i w „Paarwalde” trochę pola i łąki. Często zrobione tam siano było niszczone przez powódź. Omawiane kawałki pól przynosiły dobre zbiory ale w większość była na nich ciężka praca, bo gliniasta urodzajna ziemia była trudna do uprawiania. Z relacji matki Kurta Kupscha i kilku innych kobiet wynika, że chodziły one wcześnie rano na prom aby dopłynąć do swoich pól, gdzie rosły ziemniaki. W płaskim koszyku miały cynkową motykę, kilka toreb i żywność na długie żmudne dnie. Na miejscu, głównie przesuwając się na kolanach w „Blauen Oderwälder” lub „Roten Wolkmänner”(to odmiany kartofli) siekali twardą glinę; w trakcie ciężkiej pracy milkły rozmowy. Dzieci najczęściej bawilły się gdzieś na skraju pola. Nagle obok ludzi było słychać głośne gdakanie i z bruzd ziemniaczanych zatrzepotała nad głowami kobiet kuropatwa. Potem odwracały się mówiąc: No tak, to musi się gdzieś wynurzyć Rathsack Karl! I rzeczywiście: Dreptał, mały i pochylony, z brodą jak Liczyrzepa, z dubeltówkę na ramieniu i z posłusznym psem przy nodze. Tu i tam mówił kilka słów do ludzi na polu.
Mieszkańcy Groß-Blumbergu sprzed wojny gdy mają przed oczami nadodrzańskie pola to Karl Rathsack zawsze tam był. Był jednym z tych niezwykłych mieszkańców Groß-Blumberg, którzy już dawno nie żyją ale o którym nigdy nie zapomną. Dlatego warto przedstawić jego ciekawy życiorys.

Karl Rathsack, urodzony w 1857 roku, pracował w młodości, jako inspektor w Wielave koło Sabor na Śląsku. Jego siostra, która była dość zamożna i miała ścisły związek z domem Hohenzollernów, miała w tym czasie dobra Nickern w powiecie Züllichau-Schwiebus. Tam Karl Rathsack, który ożenił się z wdową swego poprzednika w Wielave, przejął zarządzanie młynem. Przy finansowym wsparciu siostry nabył w roku 1890 blumbergowski folwark nad Odrą. Ziemie na południe od rzeki były kiedyś częścią dworu Blumberg, który należał od 1767 do hrabiego Tauentzien a od 1828 roku do pani von Lippe. Od niej gmina nabyła dobra które podzieliła wśród swoich rolników i bezrolnych. Tak więc było też z łąkami i polami „nad Odrą”. Jednakże już za czasów hrabiego Tauentziena budynki gospodarskie musiały pozostać niezależnymi nieruchomościami. Pierwotnie obejmowały gospodarstwo, cegielnię i kilka innych budynków, w których prawdopodobnie mieszkali robotnicy z cegielni. Kiedy i dlaczego ta własność została podzielona nie można ustalić. Karl Rathsack miał po 1900 roku gospodarstwo z 45 morgami ziemi. Poprzedni właściciel, pani Kupsch, nie powiązana w żaden sposób z Kurtem Kupschem, miała nowe budynki mieszkalne i handlowe w tym samym stylu, co zagrody wybudowane w rolniczej wiosce Groß-Blumberg. Fundamenty Tauentzienowskiego folwarku i duża piwnica z tego czasu, po zniknięciu wszystkich innych budynków, została zachowana i służyła od 1945 do 1970 roku jako magazyny. Oczywiście posiadłość pani Kupsch nie wystarczyła rozrastającej się rodzinie Rathsack. Dlatego zbudowano nowe skrzydło, które dodało budynkowi walorów i pozostało w pamięci mieszkańców. Karl Rathsack kierował przytulną restauracją, nazywaną pieszczotliwie przez gości „Karl’s Ruhe”. Przeżył wiele ciekawych chwil. Blumergowscy rolnicy, którzy gospodarowali w okolicy posiadłości zwozili zbiory do stodół „nad Odrą” i chętnie zaglądali do jego karczmy. Ważnym, a być może najważniejszym źródłem dochodów było przyjmowanie uczestników polowania, którzy byli chętnie goszczeni u Karla Rathsacka. Myśliwi polowali po drugiej stronie rzeki gdzie było 6000 mórg. Właściciel gospodarstwa i karczmarz urzędował od 1901 do 1930 jako Heger i opiekunów dziczyzny(coś na zasadzie strażnika łowieckiego który dba o zwierzynę w lesie). Starzec z folwarku nad Odrą zmarł zimą 1941. Aby upewnić się, że zostanie on prawidłowo pochowany na cmentarzu w Groß-Blumberg jego ciało zostało zaraz po śmierci przewiezione przez rzekę do zaprzyjaźnionej rodziny Petzke (Schelack) i położone na marach w „Gasthaus zur Oder”. Stamtąd odbył się pogrzeb 84-latka. Żona Marie Rathsack, z domu Zache nie poradziła sobie ze śmiercią swojego pierworodnego, który w 1914 roku zmarł na zapalenie płuc. Zmarła wkrótce potem na pomieszanie zmysłów w Sorau i tam została pochowana. Najstarsza córka Walli wyszła w 1908 roku za mąż za nauczyciela Krienke i zamieszkała z nim w mieszkaniu w drugiej blumbergowskiej szkole. Z tego małżeństwa pojawiły się dzieci Alfred i Kate. Nauczyciel Krienke zmarł jednak w 1911 roku w wieku 27 lat na atak serca. Młoda wdowa w raz z dziećmi wróciła z powrotem do rodziców. W 1935 roku objęła Rathsackowy majątek i zarządzała nim w myśl swojego ojca. Opiekowała się dużym ogrodem owocowo-jagodowym, który należał do gospodarstwa, i rolnictwem. Prowadziła również restaurację do ucieczki na początku 1945 roku. Walli Krienke, z domu Rathsack po wypędzeniu służyła przez wiele lat Panu Bogu i najbiedniejszym w instytucjach Bethel’schen(odpowiednik naszego Caritasu). Zmarła w 1979 roku w wieku 89 lat i została pochowana na cmentarzu w instytucji Bethel w Eckertsheim. Druga córka Charlotte Rathsack poślubił Berlińczyka Krauspe, pozostała aż do przejścia na emeryturę w metropolii, ale często odwiedzała ojca i siostrę. Najmłodsza córka Marie została panią Schüßler. Jej mąż zmarł w 1944 roku na krótko przed okupacją Armii Radzieckiej w folwarku nad Odrą i jest pochowany na cmentarzu w Groß-Blumberg. Marie Schüßler przeżyła go o wiele, wiele lat i znalazła miejsce spoczynku w 1986 roku w Bad Liebenswerda w NRD. Wnuki Karla Rathsacka Alfred i Käthe Krienke dorastali na gospodarstwie w odrzańskim folwarku. Dziadek zaszczepił w nich radość obcowania z naturą. Duża grupa znajomych i myśliwych otwarła mu spojrzenie po za granice wsi. Sporadyczne tańce w „Karl’s Ruhe” dawały możliwość spotkań blumbergowskiej młodzieży. Alfred Krienke zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 78 lat. Z obecnego pokolenia potomków Karla Rathsacka – którzy dorastali lub urodzili się tutaj w Niemczech – nikt nie nosi jego nazwiska. Ale wszyscy nadal lubią słuchać opowieści o dziadku lub pradziadku i jego pracy jako rolnika, karczmarza i myśliwego w Groß-Blumberg na południe od Odry.

Tłumaczenie artykułu z Crossener Heimatgrüße Heft nr 6 (1987) – Adam i Janusz

lis 122014
 
Cmentarz w Brodach

Cmentarz w Brodach

Jak Groß-Blumberg (Brody) otrzymał swój cmentarz.


Do około połowy XIX wieku Groß-Blumberg (Brody) wraz z Klein-Blumberg (Bródki), dawniej zwany Buden (Budy) i Briese (Brzezie) należały do parafii Pommerzig (Pomorsko).
Właściciel Dominium Blumberg (tak nazywano Groß-Blumberg aż do 1840) generał piechoty hrabia Bogislav von Tauentzin-Wittenberg – bohater wojen napoleońskich oraz właściciel Pommerzig – hrabia i dziedzic von Schmettow mieli sprawiedliwie urząd kościelny i miejsce pochówku po połowie. Jeszcze do dzisiaj jest zachowana krypta grobowa szlachcica obok kościoła w Pommerzig.
Obie zaprzyjaźnione wioski miały od 1728 wspólny cmentarz w Pommerzig (Pomorsko) i tam były zwożone wszystkie zwłoki z parafii. 29 czerwca 1814 roku podczas wizytacji kościelnej duchowni i delegacja szkoły z rządu pruskiego Królewskiej Nowej Marchii w Königsberg (Neumark) napisali protokół, w którym wskazano, że wspólne miejsce pochówku w Pommerzig (Pomorsko) jest za ciasne. Zobowiązano właścicieli, aby dla obu Dominium ustanowić nowe większe miejsce Boże. Rozumiano to jednak, że każda miejscowość, tak Pommerzig (Pomorsko) jak i Blumberg (Brody), powinny mieć swoje miejsce pochówku, dlatego też hrabia Tauentzin zlecił wytyczenie miejsca do grzebania zmarłych w Blumbergu (Brody).

Przeciwko cmentarzowi stanął kaznodzieja Stetiger z Pommerzig (Pomorsko) wskazując następujące uzasadnienie: Dominium Pommerzig (Pomorsko) nie sprzeciwiało się przydzieleniu miejsca pochówku, ale nowo utworzony cmentarz w Blumbergu (Brody) konkurowałby tylko wyglądem ogrodzenia. Blumberg (Brody) nie jest filią Pommerzig (Pomorsko), lecz należy do jego parafii. Ponadto odbiór księdza i kościelnego na pogrzeb „ludzi” w Blumbergu byłby zbyt uciążliwy zarówno dla księdza jak i kościelnego oraz mieliby z tego powodu straty i niekorzyści jeśli Blumberg (Brody) i Pommerzig (Pomorsko) nie miałyby wspólnego miejsca pochówku.

Jednak mieszkańcy Blumbergu (Brody) bardzo chcieli mieć własny cmentarz i w imieniu hrabiego Tauentzina napisali do władz pismo z prośbą. Królewski rząd pruski w liście do hrabiego Tauentzina z 10 lutego 1815 odpowiedział następująco: Jeśli tymczasem Wasza Ekscelencja życzy ustanowienia odpowiedniego miejsca pochówku dla Blumberg (Brody) tak nie możemy i nie chcemy, państwa wspomóc. Odległość miedzy Blumbergiem (Brody) i Pommerzig (Pomorsko) z policyjnego punktu widzenia zostawia wiele do życzenia. Gmina w Blumbergu (Brody) będzie musiała szczegółowo wyjaśnić w sądzie, w jaki sposób chcą to osiągnąć, żeby pastor i kościelny nie poniośli z tego powodu strat i potrzebne będzie pozwolenie właściciela, księdza i gminy Pommerzig (Pomorsko).

Udzielenie zezwolenia na założenie nowego miejsca pochowku było uzależnione od niezbędnych napraw w obejściu kościoła w Pommerzig (Pomorsko).
Pojawiły się spory w jakich proporcjach Dominium i społeczność Blumberg (Brody) powinny zrekompensować proboszcza i zakrystiana i kto powinien dać kierowce do odbioru i dowozu księdza, co zostało wkrótce wyjaśnione.
Na zachodnim wylocie z wioski, gdzie las wychodzi na trasę Krosno – Groß-Blumberg (Brody) – Sulechów powstał przytulny, cichy cmentarz. Przed jego wschodnim wejściem zbudowano pomnik poświęcony poległym w I wojnie światowej: masywny, ogrodzony łańcuchami, gdzie obok wielu nazwisk poległych zostały wyryte słowa: Pamiętaj, ludu mój, drogich poległych
Gdy w 1854 roku, Groß-Blumberg (Brody) z Klein-Blumberg (Bródki) wybudowali własny dom Boży, wspólnoty te zostały ostatecznie oddzielone od parafii w Pommerzig (Pomorsko).

Po 1945 roku Polacy również grzebią swoich zmarłych w tym samym miejscu gdzie wcześniej Niemcy.

Adam Maziarz

Tekst napisany na podstawie artykułu Ernsta Möbusa zamieszczonego w Crossener Heimatgrüße

Serdeczne podziękowania dla Janusza Sitka za korektę w tłumaczeniu.

cze 102014
 

Bogislav Friedrich Emanuel von Tauentzien

Bogislav Friedrich Emanuel von Tauentzien

Gmina złożyła wniosek o anulowanie egzekucji na zimę, bo nie można pracować w tym sezonie.

Tak postanowiono ale narzucono wykonanie prac przy przygotowaniu kołków i faszyny, tak aby w końcu można na wiosnę rozpocząć budowę (19 listopada 1771).

Ponieważ gmina nie chciała na to przystać, rolnicy During i Bauer zostali przetransportowani jako prowodyrzy pod dowództwem zastępcy dowódcy, ale w miarę możliwości bez skandalu, dla przykładu do więzienia w Crossen, gdzie siedzieli prawie pięć miesięcy.

Do istniejących trudności dołączyły jeszcze nowe. Tymczasem nakazano przebicie kanału skracającego zakola Odry, przecina to łąki chłopów, których nie można było zmusić do zrzeczenia się nieruchomości za darmo. Fundusze, z których rolnicy mogli by zostać zrekompensowani były niedostępne.

Ponadto musieli zostać zrekompensowani chłopi wokół Odry. Ponadto musieli przebijać nowy

kanał, co było bardzo drogim przedsięwzięciem do wykonania, do czego miała nawoływać również

gmina. Więc sprawa wciąż była skomplikowana.

Wtedy wspólnota została zaskarżona. Sąd miał zdecydować, czy będą oni zobowiązani do

bezpłatnego wykonania obowiązkowych prac na rzecz gminy. Proces trwał ponad dwa lata i

zadecydowano na korzyść gminy. Sąd 12 Sierpnia 1774 nakazał Hrabiemu pokrycie wszystkich

kosztów.

Tymczasem wspólnota wysłała petycję o ułaskawienie do króla i poprosili go, aby spróbował

uwolnić dwóch więźniów w celu umożliwienia im uprawiania swych pół, a opłaty odroczyć dopóki

sąd nie wyda orzeczenie. Stało się jedno i drugie.

Jeśli chodzi o kanał, który miał być wykonany w 1774 doszło do porozumienia. Każdy rolnik

otrzyma ziemię ze wspólnych terenów, w których Hrabia ma także udziały, tyle morg łąk dostaną

na własność, ile mieliby stracić przez kanał. Tymczasem hrabia Rothenburg ze względu na swoje

dobra w Nietkowicach złożył sprzeciw. I dlatego cała sprawa, która wywołała tyle kurzu całkowicie

poległa i nie została wykonana.

Hrabia zmarł w 1791 roku. Jego syn Bogislaw Tauenzien, bohater wojny o niepodległość, był

właścicielem dóbr Blumbergu. W dowód wdzięczności za jego udział w chwalebnej wojnie

wyzwoleńczej otrzymał od króla Fryderyka Wilhelma III w 1814 dobra Ragau, Borke i Ernmendorf

w powiecie sulechowskim. Dwie ostatnie pozycje wydzierżawił za 9500 talarów. Ale po jego

śmierci, wszystkie jego posiadłości były tak obciążone długiem, że wdowa, urodzona w Arnstedt,

nie mogła ich utrzymać. Sprzedała Blumberg w 1828 wdowie po gubernatorze von der Lippe i

przeniosła się do domku w młynie, gdzie żyła w bardzo skromnie, dopóki nie przeniosła się do

Zielonej Góry. Pani von der Lippe sprzedała Blumberg w 1839 za 78.010 talarów społeczności

Blumbergu, który podzieliła między nich i sprzedała zamek do rozbiórki.

Odtąd kupiony Blumberg nazwano „Groß-Blumberg”.

Dobra rycerskie Blumberg w całości Groß- i Klein-Blumberg zostały wykupione przez chłopów

na drodze prawnej umowy zakupu z 3 Lipca 1839. Do rozdzielenia mieli te same według pewnych

praw uczestnictwa w różnych rozmiarach 257 akcji, a mianowicie udziały właścicieli

1. Groß-Blumberg:

Każdy z 18 rolników 6 części razem 108 części

Każdy z 15 ogrodników, w tym przemiał pierza 4 części = 60 części

Każdy z 8 chłopów bezrolnych 2 części razem 16 części,

Każdy z 35 chałupników 1 część razem 35 części,

Suma: 219 części

2. Klein-Blumberg:

Każda z 6 zagrodników 4 części razem 24 części,

Każdy z 6 chłopów bezrolnych 2 części razem 12 części,

Każdy z 2 starych chałupników 1 część 2 części razem,

Suma: 38 sztuk

W sumie 257 części.

Dobra przejęło 90 właścicieli z Groß- i Klein-Blumbergu także z prawami i obowiązkami, które

spoczywały na nich samych. Wśród nich jako pierwsze wymieniono policję i patronat prawny nad

kościołem i szkołą. Policja była w rękach komornika sądowego aż do utworzenia okręgu

urzędowego z naczelnikiem na szczycie w 1874. Patronat prawny jest pełniony do dzisiaj przez

naczelnika gminy. Ciążyły na nich obowiązki odnośnie budowy tamy, komunalne, socjalne i

patronalne. Liczba właścicieli wzrosła w ciągu lat w wyniku zakupu lub podziału gospodarczego.

W końcu zaczęła zanikać świadomość wcześniejszy wydarzeń , gdyż budynki już nie istnieją. Tylko

schody od głównego wejścia do zamku zdobią przednie wejście do budynku parafialnego Groß-Blumberg.

Pojedyncze zdegenerowane krzewy na wzgórzu otoczonym przez las sosnowy na

północnym skraju wsi wydają się być pozostałościami dawnego parku zamkowego, świadka dawnej

świetności. Nazwy pól jak Hofewiesen, Fasanerie, Bauernwald, Mittel- Busch- Vorwerk itp. będą

jeszcze długo wskazywać potomnym obecność dawnego dworu.

źródło tekstu: Crossener Heimatbuch

Tłumaczenie Adam i Janusz

cze 052014
 

Friedrich Bogislaw von Tauentzien

Friedrich Bogislaw von Tauentzien

General Tauentzien nabył przez swoją bohaterską obronę Wrocławia w 1760 roku przed wrogiem najbardziej wdzięczne uznanie Fryderyka Wielkiego. W nagrodę za swoje zasługi, król mianował go gubernatorem stolicy Śląska i jednocześnie dyrektorem mennicy. W rezultacie Tauenzien nabył majątek w wysokości co najmniej 150 000 talarów. Za część z tych oszczędności kupił w 1767 roku dwór wraz z zamkiem „Blumberg” w powiecie Crossen.

Wioska, która leży w pobliżu Odry, z powodu niedoskonałości wałów musiała cierpieć powodzie.

Prawie każdego roku łąki a czasami pola rolników i ich dobra były zalewane a tamy znacząco niszczone. Aby zabezpieczyć się w przyszłości przed poważnymi szkodami w wyniku powodzi

zasugerował gminie utworzenie nad miasteczkiem dwóch wałów przeciwpowodziowych, podbudowę wałów, naprawy i przeglądy oraz wykonanie przekopu skracającego zakola rzeki, i w ten sposób oddalenie nurt od wioski.

Hrabia zaoferował materiały budowlane, takie jak faszyna i słupy, sam je dostarczył, wszystkie koszty poniósł sam, i wykonał połowę robocizny oraz obowiązkowych prac dla swojego władcy. Natomiast gmina powinna przejąć drugą połowę.

Ponieważ gmina tego nie chciała, został 31 grudnia 1768 przesłuchany zgodnie z protokołem przez

starostę głogowskiego, inżyniera Müllera i powiatowego syndyka Lange.

Mimo tych wszystkich pomysłów korzystnego wykonania budowli dla pól, łąk i lasu pastewnego

gmina pozostawała przy swoim sprzeciwie, ponieważ już rzekomo dosyć robotników i najemników

zostało dostarczonych dla władzy a z budową zostaną narzucone nowe obowiązki. Zatem spotkanie

gminy było bezowocne. Kiedy gmina była zagrożona represjami, napisała 10 Lutego 1769 do

lokalnego organu administracji publicznej w Kostrzynie: Jesteśmy biednymi chłopami i obłożeni

wielkim ciężarem, nie mogąc wziąć jeszcze na siebie nowych. Chłopi muszą przez cały tydzień z

końmi i parobkami służyć na dworze, a najemca gospodarujący na powierzonym gospodarstwie z

dwoma mężczyznami przez wszystkie dni, od wschodu do zachodu słońca. Możemy ledwo swoje

gospodarstwa obrobić, i błagamy dlatego bardzo, o zwolnienie nas od budowy linii brzegowej – tu

dostał starosta polecenie,wyjaśnienia jeszcze raz korzyści z wałów przy Odrze dla pastwisk i pól

gminy Blumberg, ewentualnie skłaniać do wizji lokalnej.

7 października Starosta Królewski Izby w Kostrzynie ogłosił: 26 września udałem się do

Blumbergu ale z tą upartą ludnością nie można nic zdziałać. Po wielu rozmowach tam i tu wszystko

zakończyło się brakiem decyzji. Dano im jeszcze termin do 3 dnia tego miesiąca. Wróciliśmy tam

znowu, był obecny i uczestniczył w spotkaniu sam jego ekscelencja generał Tauentzien z Wrocławia.

Mimo zastosowania tak drastycznych środków, do których nawet wydano już rozkazy, odmówiono

także teraz każdej usługi przy budowie i dali odpowiedź:

Odpuść sobie, jak możesz, nie będzie jak chcesz. Nie chcemy prowadzić procesu przeciwko jego

władzy, ponieważ nie mielibyśmy pomocy. Zatem nowa sprawa została zupełnie nie rozpoczęta,

mieliby na brzegach swoich łąk dość budowania. – Wzmianka, że żądania hrabiego tak tanie i

sprawa dla społeczności jest tak przydatna, odrobione prace dla hrabiego mogą być też tylko

niewielkie ponieważ faszynę wbito by blisko Odry przy pomocy łódek, które hrabia by też

udostępnił i sprowadził na miejsce, to także pozostało nieskuteczne. Aby przełamać ten upór,

starosta uważa że parlamentarne środki przymusu nie są wystarczające. Zaproponował więc aby

wyszukać prowodyrów i osadzić ich w wierzy w Krośnie. Jeżeli się nie zdecydują, to muszą być

doprowadzeni do decyzji w sprawie noszenia hiszpańskiego płaszcza. Fakt ten przypuszczalnie

spowoduje przerażenie u pozostałych, kiedy im będzie groziło to samo, a więc budowa powinna

zostać przesadnie szybko rozpoczęta.

Jednak nie wprowadzono tych drakońskich i średniowiecznych propozycji. Ale dlatego, że

wspólnota nie podjęła jeszcze decyzji w ciągu dwóch lat, które trwały już od rozpoczęcia

negocjacji, za to, że wykonano tylko drobne prace przy tak pożytecznej budowie, dwóch właścicieli

ziemskich, Croll i Sydow, zostali nałożeni jako kara dla wsi. Społeczność dostała rozkaz, aby

utrzymać ich i opłacać. W dniu 23 Lutego 1771 to wykonawcy napisali do Starosty Opola, że nie

mogą nic zrobić z upartym społeczeństwem. Są traktowani jak łotrzy, a baby z bezużytecznymi

pyskami obrażają ich z okien tak, że muszą się wstydzić. Konfiskata byłaby bezskuteczne. Bramy i

drzwi były zabarykadowane, jesteśmy szczęśliwi, jeśli nie dostaniemy po garbie lub nie zostaniemy

cali pobici. Opłaty jeszcze wcale nie dostaliśmy, żywność i pasza dla koni jest, ale musimy za nią

słono płacić.

W końcu poprosili dowództwo wojskowe o przewiezienie buntowników do wierzy w Krośnie, do

czego oboje są zbyt słabi.

Dowództwo krośnieńskiego garnizonu składający się z podoficera i czterech mężczyzn uderzyło po

tym na Blumberg. Ale rolnicy nie chcieli ich wpuścić, tak że żołnierze zmuszeni byli do

wywalenia drzwi i wojskowego zakwaterowania. Jednak, że nie otrzymali oni od chłopów nic do

jedzenia i dlatego byli w niemałym zakłopotaniu. Dlatego podoficer Simon zwrócił się do Starosty

18 Października 1771 w następującym liście: „Ja wraz czterema mężczyznami zostaliśmy wszyscy

wysłani tu do Blumbergu przez łaskawego starostę do wykonanie samodzielnego zadania, tutejsza

ludność jest do niczego, nie rozumieją też naszej opłaty egzekucyjnej, teraz jest tak, że brakuje nam

jedzenia, i nie mamy żadnych dostaw , także prawie nic nie zajmiemy, dlatego proszę Łaskawego

Pana Starostę o dalsze informacje na temat naszego zachowania, ponieważ nie możemy iść dalej w

taki sposób”, itp.

Jego następca, sierżant Lange, napisała do pułkownika v. Haßlecher: „W miejscowości Blumberg

są trudne warunki i drzwi są tak mocno zabarykadowane , że nie możemy wejść, musimy używać

siły która nie jest wygodna dla egzekutora opłat, pytam pułkownika o dalsze postępowanie.

Blumberg, 6 Listopada 1771r. Sierżant Lange”.

źródło tekstu: Crossener Heimatbuch

Tłumaczenie Adam i Janusz

Translate »