Przedstawiamy tłumaczenie artykułu autorstwa Kurta Kupscha zamieszczonego w czasopiśmie „Crossener Heimatgrüße”. Kurt Kupsch wspomina przedwojenny Klein-Blumberg. Ciekawe czy mieszkańcy Bródek wiedzą o które domy chodzi?
Społeczność ta na początku lat 30-tych w konkursie pod hasłem „Nasza wieś jest piękna” została uznana za najpiękniejszą wieś powiatu Crossen, usłyszałem to niedawno od kogoś kto tam dorastał. Dowiedziałem się z przedruku Heimatkreisbetreuers, że Klein-Blumberg miał około 330 mieszkańców i około 50 numerów domów. Wszystko to spowodowało, żeby wykonać z czytelnikami „Heimatgrüße” w myślach spacer przez wieś. Klein-Blumberg nie był tak mały. Doszedłem do tego wniosku, kiedy rozpoczynałem spacer na zachodnim wjeździe. Na początku duże wrażeniem robi Stahns młyn z trzypiętrowym budynkiem mieszkalnym i przemysłowym na prawo, a także tartak i romantyczny staw młyński z płaczącymi wierzbami na brzegu i siedliskiem łabędzi na środku i po lewej. Chociaż młyn administracyjnie należał do Deutsch-Nettkow (Straßburg a. O.), ale dla gości, którzy przybywali na przykład ze stolicy powiatu był ładnym wstępem do Klein-Blumbergu. Z pewnością niejedna wioska chciałaby mieć równie atrakcyjne wejście. Staw był odławiany każdej jesieni. A w zimie można było na lodowej powierzchni „ślizgać się” i jeździć na łyżwach. Strażnik Eisermann – mieszkał tuż prawdziwy „profesjonalista”. Z pracowitością i gorliwością próbował innych łyżwiarzy nauczyć swoich pętli i piruetów. Tuż za stawem stał dom zarządcy Stahns młyna. Dalej patrzymy po lewej na dobrze utrzymaną posiadłość: sklep mięsny, piekarnia i gospodarstwo rolne Vollmersów. Po prawej stronie drogi graniczą ze sobą dwa dumne gospodarstwa rolne: Preußes i Kliems. Dalej przy wejściu do wsi stoi dom – jeśli dobrze pamiętam – Linden, nie duży, ale ładny. Nieco dalej ukazuje się duży dziedziniec szkolny. Sama szkoła stoi w głębi. Obok jej wejścia można było przeczytać napisane dużymi literami: „Nauka przynosi zaszczyt”. O synu zasłużonego wiejskiego nauczyciela Hans Walter i Hänschen krążyły anegdoty. Jeszcze dziś niektórzy moi dobrzy znajomi sprawdzają moją pisownie i ortografię i muszę powiedzieć: Nauczyciel Walter na poważnie brał sentencję obok drzwi szkoły. Cześć jego pamięci!
Kilka kroków dalej znowu jest sklep spożywczy Noack – były tam także inne rzeczy, takie jak garnitur do bierzmowania, łańcuch dla krów i cotygodniowy świeży olej lniany – mieszkańcy centrum miejscowości załatwiali tu podstawowe potrzeby. Przed i za Noackiem dwie drogi prowadzą do pól. Przy pierwszej stoi krzak czarnego bzu. Drugą udaliśmy się do Odry. Z daleka widzieliśmy tutaj „Schnecke”, który podczas powodzi wodę zza wału przepompowuje do koryta rzeki. Idąc główną drogą widzimy po prawej stronie kilka gospodarstw. Następnie stoi „Villa Kupsch” z realistycznie odtworzonym parowcem na wewnętrznej otwartej werandzie, klejnot wsi. Ta jedna osoba- marynarz wsadził ciężko zarobione pieniądze w dom, który był podziwiany nie tylko w Klein-Blumberg. Teraz spacerowicze mogli pierwszy raz ugasić pragnienie i złożyć wizytę w gospodzie „Zur Hoffnung”. W przytulnej jadalni siedziało się dobrze. A kto nie lubi nieco dłużej, jeśli dwie ładne córki uśmiechały się do niego? Schiller Reinhold, gospodarz – w rzeczywistości nazywał się Petzke – zawsze był postacią oryginalna. W lecie jego brązowy koń ciągnął lekki wóz na którym we wsi sprzedawał czereśnie lub ciemne piwo. Intonował solo na trąbce przez małe uliczki, a następnie wołał „czereśnie, słodkie czereśnie”. Jeszcze dzisiaj cieknie mi ślinka, kiedy myślę o tym. Jego brat Oskar, nawiasem mówiąc, był jednym z najbardziej znanych kapitanów parowców, był podobnym „typem”. Idąc dalej w towarzystwie ciekawych spojrzeń z okien domów nie zasługujących na uwagę domów. Wreszcie dochodzimy do sklepu sprzedawcy Kupscha. Jakoś wiele Kupschy od niepamiętnych czasów jest związanych z tym terenem. Na samym końcu wsi wydaje się że spacer dobiega końca ale jeszcze nie teraz. Za polem, nieco już wśród sosen w lesie między Klein i Groß-Blumberg stoi jeszcze senny dom: Exlersów. Ale tutaj teraz naprawdę jest koniec wsi. Teraz musimy jeszcze zobaczyć prawą stronę patrząc od strony Groß-Blumbergu, ponieważ została tylko opowiedziana z tamtej strony do Noacka. W drodze powrotnej na zachodzie przechodzimy najpierw obok Büttnera, którego dom stał tak jak Exlersów oddalony trochę od innych. O Büttner Marie wiedzieli wszyscy. Nosiła bułki od piekarza Kowalskiego z Groß-Blumberg. Idąc dalej dwa lub trzy były pokryte słomą, a następnie niektóre z cegieł, także proste domy. Wszystkie z tyłu na podwórku miały gdakające kury i stosy drewna opałowego. Wiejską ulicę otaczały ładne ogródki przed domem. Między tym stał „Schloßkönigs Villa”. Duży dom, ale willa? Ludzie mówili że tak jest. Mieszkańcy Klein-Blumberg zatrzymywali się jawnie w „Hoffnung”. Dlatego nazywali też tak Schloßkönigs Motorschiff. Po kilku niepozornych wiejskich obejściach droga rozwidla się na Schmiedegasse. Za nim pojawia się duża i rozległa karczma Eisemannów z salą. Stary zajazd, przytulny budynek, gdzie później dobudowano salę z piaskowców i czerwonej cegły. Kto chciał zobaczyć cały Klein-Blumberg musiał iść według drogowskazu do Rollmühle, a więc wejść w głąb Schmiedegasse. Po prawej widać było domy socjalne. To nie było miejsce spotkań dla mieszkańców, ale przytułek, w którym mieszkały wdowy lub pojedyncze osoby. Około dziesięciu jedno- lub dwu-rodzinnych domów, otoczony z każdej strony alejką. Droga do Rollmühle była piaszczysta. W czasie suszy każda furmanka powodowała gęste tumany pyłu. Ostatni domy stał przed właściwie rozpoczynającym się lasem sosnowym. Po lewej stronie drodze towarzyszyły – w lecie – kołyszące się pola. W Rollmühle, w okolicznym terenie, w gospodarstwie, w domu rodzinnym Frahn zawsze było wesoło. To tam dużo świętowano i dużo jedzono, co jest u innych rodzin ledwo znane. Polowanie nad młyńskim potokiem na dziki, jelenie i sarny dawało jedzenie na talerz. Również ptactwo było obfite. Hałas z młyńskiej wody i śmiech dzieci już dawno zniknęły. Wojna pozostawił jedynie kilka nędznych ruin młyna. Klein-Blumberg, jaki zobaczyliśmy, to niestety przeszłość.
Tłumaczenie Adam i Janusz
[…] artykule „Od Stahns młyna do domu Exlerów” autor Kurt Kupsch „spacerował” po Klein-Blumberg czyli dzisiejszych Bródkach. Kurtowi […]