sty 172016
 
Mapa Deutsch-Nettkow

Mapa Deutsch-Nettkow(Straßburg/Oder)

Przedstawiamy tłumaczenie artykułu autorstwa Ilse Sondermann zamieszczonego w latach 50-tych XX wieku w czasopiśmie „Crossener Heimatgrüße”, który mówi jak Niemcy zapamiętali ostatnie chwile w swojej wiosce oraz jak na początku Polacy zagospodarowali dzisiejsze Nietkowice. Uwagę zwracają wspomnienia budynków, których już nie ma i mało kto wie, że w ogóle były. Całość napisane w duchu tęsknoty za utraconą ojczyzną.

Kiedy opuszczaliśmy naszą ojcowiznę Nietkowice w październiku 1946 r., miejscowość była utworzona dla polskich osadników wojskowych, tj. Sowieci przydzielili w tym celu tą miejscowość Polakom. Stara nazwa, najpierw odwoływała się jeszcze do ” Straßburga „, w tym czasie została zmieniona najpierw na „Nietkowiece „, a później zmodyfikowana na „Nietkowiec”.
Pierwsi polscy osadnicy przybyli w maju 1946 roku i wprowadzili się do byłych niemieckich gospodarstw i domów. W jednym po drugim domu pokazywała się biało-czerwona flaga. Stopniowo znowu rozwijało się niejako życie, naturalnie my Niemcy nie mieliśmy w tym udziału, ponieważ mieliśmy tylko wykonywać narzuconą pracę. Na działce Baldermanna powstał mały sklep. Również gospoda (Klugmann),tętniąca
życiem została otwarta. Poczta Polska rozpoczęła działalność w budynku dawnej poczty ( Laufer ). Polscy liderzy społeczności otwarli swoją siedzibę w domu Hasse (dawniej dentysty Retzlaff ). Także wkrótce rozpoczęto odbudowę wysadzonego przez wycofujące się wojska niemieckie mostu kolejowego. Widocznie linia powinna być przywrócony do pracy tak szybko, jak to tylko możliwe.
Wygląd zewnętrzny wsi w tym czasie był następujący: budynek dworca stał, ale wszystkie urządzenia zostały zniszczone. Na wejściu do wsi dom Pollacka został częściowo zniszczony przez pożar. „Zamek” był – ale podobnie jak wszystkie inne domy – całkowicie splądrowany. Gospoda „Hofekrug ” właśnie w pierwszych dniach okupacji sowieckiej stanęła w płomieniach. Z szeregu innych domów, kościół pozostał nienaruszony. Polacy przyjęli go do użytkowania jako kościół katolicki. Plebania jednak legła w gruzach. Zachowały się nienaruszone
szkoła i domy do będowskiego rogu (z wyjątkiem posiadłości Mistrza Malarza Retuscha), oraz te w koziej alei. Kuźnia Schulza była zamieszkana, ale już nie pracował tam kowal. Gospodarstwo Schmolke zostało zajęte przez osadników zza Buga. Spaliła się również „stara poczta” i dom nauczyciela Klamrotha. Piekarnia Schulza był z powrotem w pracy. Do rogu Heinrichsa wszystko było nienaruszone. Zniszczone przez pożar były sklepy spożywcze Heinricha i Junicka. Poważnie ucierpiała apteka, z której bezsensownie wyrzucano na ulicę leki, słoiki, butelki, itp. Należy odnotować także zniszczone później piekarnię Schachera, dom handlowy Raabe, dom kapitana Höhne i dom myśliwego.
Gospodarstwo właścicieli ziemskich zarządzane był najpierw przez sowiecką armię. Później stało puste i niszczało. Cmentarz w lecie 1946 roku przedstawiał smutny obraz. Groby zostały całkowicie zarośnięte przez wysokie chwasty. Jak mogą one wyglądać teraz?
Polscy osadnicy przywieźli ze sobą trochę koni, krów, świń i małych zwierząt. Ale ich liczba była ograniczona i przeznaczone były głównie do orania na ogrody,
osadnicy ograniczali się do prac w ogrodach i na działkach w pobliżu domostw. Pola w przeważającej części leżą odłogiem. Po części, jednak był również fakt, że zły podział ziemi był przyczyną zaniedbanych pól. Zaobserwowano znaczącej różnice między osadnikami z Polski(centralnej Polski) i tych z odległych obszarów.
Kiedy byliśmy w naszych Nietkowicach, ostatni raz 10 paź
dziernika 1946, czy znowu je zobaczymy?

Tłumaczenie Adam i Janusz

sty 032016
 
Pierwszoklasiści w 1933 roku z Deutsch-Nettkow

Pierwszoklasiści w 1933 roku z Deutsch-Nettkow

Przedstawiamy zdjęcie i wspomnienia szkolne Manfreda Junicka – mieszkańca przedwojennych Nietkowic, które zostało zamieszczone w czasopiśmie „Crossener Heimatgrüße”

Są to pierwszoklasiści z Deutsch-Nettkow w 1933. Z tyłu od lewej stoi: Inge Schmidt, Ilse Retusch, Irmgard Wostrack, Bruni Backhaus, Christiel Berndt, Käthe Minke, Gerda Markwirth i Gerda Egler. Klęczą od lewej: Manfred Junick, Waltraud Sondermann, Günter Zerbe, Elli Fietze Günter Freund, Irmgard Spielberg i Helmut Schulz.

Zamieszone zdjęcie pierwszoklasistów z Deutsch-Nettkow w 1933 roku wykonano naprzeciwko tzw małej szkoły przy krzakach bzu starego cmentarza. Gdy patrze na to zdjęcie, wydaje mi się jakby to było robione wczoraj a nie dawno temu.
Stary cmentarz – był naprzeciwko nowego parku Päches – w tym czasie był to zaniedbany park, nasza idylla. Dla nas dzieci było to niesamowite, że mogliśmy korzystać z mrocznej drogi przez stary cmentarz, która była skrótem z placu szkolnego do domostw i sąsiednich ulic. W parku znajdował się kilkusetletni grobowiec. Powyżej była mała kaplica ze spadzistym dachem, która miała wymurowaną czaszkę. Można było zajrzeć do kaplicy przez kratę i przeczytać tablice z różnymi inskrypcjami. Obok kaplicy były dwa kolejne murowane grobowce. One prawdopodobnie służył zwłoką jako miejsce ostatniego spoczynku. Więcej takich miejsc nie istniało. Ponieważ inne groby były otwarte i puste, i służyły nam dzieciom jak upiorny plac zabaw. Czasami dzieci zamykały się tam dla zabawy. Bały się ze zrozumiałych względów i wołały głośno o pomoc.
Myśleliśmy, że na starym cmentarzu dawno nie chowano ludzi ale często znajdywaliśmy czaszki i duże kości Często zdarzało się, że bawiliśmy się szczątkami zmarłych i ktoś z bliskich dawno zmarłego przepędzał nas z naszych zabaw. Kiedy pastor Wolf, który przeprowadzał w małej szkole nauki przed bierzmowaniem, przyłapał nas tam na zabawie, to dawał nam potężną burę. Ale nas ledwie to dotykało. Pobożność była dla nas w tym wieku obcym słowem. Oprócz starego cmentarza, że tak powiem dla naszych stóp stała rem
iza i wieża na węże straży pożarnej. W remizie przechowywano np. katafalki. Dawniej byli tam zamykani łobuzy z miejscowości do czasu aż zostali przekazani nadrzędnym władzom.
Mieliśmy szczęśliwe beztroskie dzieciństwo w pięknej miejscowości nad Odrą .

Tłumaczenie Adam i Janusz

Pierwszoklasiści w 1933 roku z Deutsch-Nettkow

Pierwszoklasiści w 1933 roku z Deutsch-Nettkow

sie 162015
 
Mieszkańcy Deutsch-Nettkow urodzeni w latach 1925-26

Mieszkańcy Deutsch-Nettkow urodzeni w latach 1925-26

Na tym zdjęciu stoją mieszkańcy Deutsch-Nettkow (Nietkowice) urodzeni w latach 1925/26. Zdjęcie wykonano w 1933 roku kiedy mieli po około 7 lat i byli prawdopodobnie w drugiej klasie. 13 dziewczyn to Loni Wallschitzky, Annemarie Hill, Inge Kosinsky, Elli Bock, Liselotte Petzke, Inge Pfennig, Edith Schmidt, Christel Nikolaus, Irmgard Joppke, Hildegars Giese, Frieda Just, Gerda Egler i Ingeborg Freund. Również 13 chłopców, którzy nazywają się Helmut Geißler, Arthur Zerbe, Addi Schottky,Kurt Nitschack, Gerhard Deul, Kurt Fundke, Gerhard Wandke, Hans Schreck, Werner Klugmann, Warsenke, Eberhard Schmollke, König i Lothar Busch. Czasopismo „Heimatgrüße” otrzymało to zdjęcie od pani Liselotte von Stryk, z domu Petzke.

Adam

Mieszkańcy Deutsch-Nettkow urodzeni w latach 1925-26

Mieszkańcy Deutsch-Nettkow urodzeni w latach 1925-26

maj 222015
 
Kościół w Nietkowicach z pierwotnym wyglądem wieży (źródło zdjęcia: "Crossener Heimatgrüße”)

Kościół w Nietkowicach z pierwotnym wyglądem wieży
(źródło zdjęcia: „Crossener Heimatgrüße”)

Z okazji zbliżających się Zielonych Swiątek, czyli Święta Zesłania Ducha Świętego przedstawiamy tłumaczenie artykułu z czasopisma Crossener Heimatgrüsse autorstwa Dory Tschentke, która z wielką tęsknotą opisuje piękne obyczaje podczas tego ważnego święta.

Kolorowy piasek, tatarak i cienkie gałązki

Kochani Nietkowiczanie! Kiedy wiosną słońce wschodzi coraz wyżej i wyżej a pola i łany przyozdabiają się zielenią i kwiatami to urocze Zielone Świątki są nie daleko. Kto by chyba nie pomyślał w cichej tęsknocie o naszej rodzinnej wiosce z najpiękniejszymi łąkami, nasze Deutsch-Nettkow – tak nazywają to starsi.
Widzimy je całkiem dokładnie, piękne, szeroką ulicę wioski z aleją starych drzew. A w Zesłanie Ducha Świętego była kolorowo
udekorowana. Jaka była radość dla nas, dzieci, kiedy przeszukiwaliśmy las i łąki w sobotę Zielonych Świątek, przynosiliśmy najpiękniejszy piasek, ulubioną brzozę i najdłuższy tatarak! – Każdy chciał mieć najpiękniejszy odcinek drogi i udekorować swój dom. Znaleziono wkrótce biały piasek. Ale zaraz go pofarbowano na żółto i czerwono bo kolorowy piasek był lepszy od białego. I znajdywali go tylko poszukiwacze z dobrą wiedzą o ziemi uprawnej. Trzeba było przekopać sporo ziemi, i była to w większości praca dla dorosłych.
Bylismy przy znoszeniu tataraku! Całkiem na zewnątrz ” Rießgrube ” i „starej Odry ” boso wchodziliśmy na mokradła. Grube wiązki były związane, a na samym wierzchu był duży bukiet niezapominajek. W czystej wodzie płynącej do młyna na „moście owiec” oczyściliśmy nasze nogi i wróciliśmy zadowoleni do domu. Z „Bockholz” lub „Lug” braliśmy gałązki drzew.
Potem przyszedł ranek Zielonych Świątek(Pięćdziesiątnicy). Wkrótce o wschodzie słońca zaczęła się rzetelna praca. Przed każdy domem zostało zamiecione, posprzątane i podlane suche miejsca. Następnie zaczęto rozrzucanie piasku, praca, do której wymagano wielkiej dokładności. Z pomocą sznura do bielizny rozsiewano po obu stronach długiego chodnika, linie proste, następnie z innego kolorowego piasku usypano kolorowe kwadraty, które zostały połączone na górze łukiem. W środku napisano usypanym piaskiem: „Szczęśliwych Zielonych Świątek” Całość została ostatecznie ozdobiona tatarakiem. Ojciec ozdabiał
gałązkami drzwi i schody.
To było kilka godzin pracy, a na śniadaniu ciasto z posypką smakowało pysznie. Kiedy nieco później oba dzwony nawoływały do kościoła, to już najwyższy czas. Różowa sukienka i kapelusz słomkowy z wiśni były już przygotowane, i szło się po drodze w świątecznym nastroju. Ulica we wsi przedstawiała wspaniały obraz. A kolorowe paski dekoracyjne, dokładnie obcięte, ciągną się po obu stronach ulicy przez całą wieś przez dwa kilometry. Wszyscy zawsze sobie pomagali aby utrzymać tą piękną starą Zielonoświątkową tradycję, która jest symbolem naszej miejscowości.
Los zabrał nam wszystko: dom, dobytek, pozostawił nam wspomnienia. I po powrocie do domu: znajdziemy znowu gałązki, piasek i tatarak.

Dora Tschentke

Tłumaczenie Adam i Janusz

lut 132015
 
źródło zdjęcia; Wikipedia

źródło zdjęcia; Wikipedia

Z okazji tego, że w mijającym tygodniu świętowaliśmy Tłusty Czwartek chcieliśmy przedstawić satyryczną opowieść na faktach, która zdarzyła się 70 lat temu w Deutsch-Nettkow, a główną postacią w niej był jej autor Georg Schilde. Tekst otrzymaliśmy ze zbiorów Pana Władysława Sobiecha.

Jako rekompensatę dała mieszkańcom Deutsch-Nettkow kanapki z szynką – przyznałem się do tego w 1982 roku

Stało się to w miejscowości Deutsch-Nettkow nad Odrą w zimie 1934/1935. Pewnego wieczoru, my młodzi ludzie tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Był wieczór rwania pierza i nie mogliśmy znaleźć żadnej dziewczyny. Nagle jeden z nas powiedział: dzisiaj u pani Michel jest rwanie pierza. Musieliśmy się tam udać. Poszliśmy do gospodarstwa i usłyszeliśmy, stojące przy oknie w kuchni, znajome głosy matek i córek.
Zastanawialiśmy się co by tu nabroić, gdy nagle zapaliły się światła w piwnicy. Widzieliśmy przez piwniczne okno dużą emaliowaną miskę wypełnioną pączkami. Musieliśmy je mieć!
Krata z okna piwnicy została zdjęta. Ponieważ byłem najchudszy musiałem zejść na dół i podać miskę do góry. Następnie radośnie się częstowaliśmy. Pączki smakowały nam doskonale. Ale nie chcieliśmy się okazać zbyt nieuprzejmi. Dlatego oddaliśmy jednego pączka w misce i zaniosłem go z powrotem do piwnicy.
Czekaliśmy pełni emocji, co się stanie, kiedy zauważą straty. Zawsze po darciu pierza jest kawa i ciasto. W końcu ożywiło się w kuchni. Wycofaliśmy się z powrotem w ciemność podwórza i obserwowaliśmy kobiety i dziewczęta jak otrzepywały swoje chusty i fartuchy. Potem znowu zapaliło się światło w piwnicy. Widzieliśmy i słyszeliśmy jak pani Michel wymachuje rękami nad głową i krzyczy
JEZU JEZU pączki znikły!
Niektóre z kobiet nabijały się. Mówiły
pani Michel z pewnością nie miała upieczonych pączków. Ale ta pokazał jako dowód, że został jeden kawałek ciasta. Jako rekompensatę dała kanapki z kiełbasą i szynką. Tego w gospodarstwie nie brakuje.
Następnego dnia we wsi dużo mówiono o zniknięciu pączków. Dziewczyny spoglądały na nas bardzo sceptycznie. Ale nikt nie zdradził niczego.
Jakieś dwa tygodnie później była w Hofekrug zabawa taneczna. Stałem przy ladzie i zamówiłem dla moich przyjaciół i siebie kolejkę wódki. Gdy obok mnie pojawiła się pani Michel, pchnęła mnie lekko w bok i powiedziała
Czy zamówisz mi sznapsa. W końcu zjadłeś pączki!
Powyższa historia była przedstawiona na spotkaniu mieszkańców Deutsch-Nettkow w1982 w Hemfurth nad jeziorem Eder. Odbyłem wtedy spacer po miejscowości z Liesbeth Engler (Buthe) i Ella Kupsch (Dohmke). Pamiętając o mojej historii kupiły pączek, uroczyście mi go wręczyły z uwagą , że to ten ostatni z miski z przeszłości. Pączek został sfotografowany kilka razy. Potem musiałem go zjeść pod nadzorem moich przyjaciół. Tak więc po 47 latach od „zbrodni” na mieszkańcach Deutsch-Nettkow zjadłem ostatniego pączka.

Tłumaczenie Adam i Janusz

gru 282014
 
Nietkowice

Nietkowice

Radosny sylwester 80 lat temu – Oskar Backhaus złowił Suma-Olbrzyma

W sylwestrowe popołudnie1934 roku siedziałem w przytulnej izbie nietkowickiego zajazdu ze starym promistą Paulem Reckzehem przy lampce wina z dzikiej róży. Paul opowiadał o czasach, gdy jeszcze pływał jako marynarz na oceanie. Nagle usłyszeliśmy głośny krzyk znad Odry. Obaj rzucili się do drzwi i pobiegliśmy na odrzański wał. Tam, widzieliśmy i słyszeliśmy jak wędkarz wzywa pomocy. To był Oskar Backhaus, który chciał na Sylwestra dla swojej rodziny złowić w nurcie rzeki rybę. Teraz właśnie ryba połknęła przynętę.
Paul Reckzeh natychmiast rozpoznał sytuację. I popłynął łódką z dużym kacerzem (rodzaj sieci do połowu ryb) pomóc Oskarowi. Przez około pół godziny trwała bitwę pomiędzy rybą a wędkarzem, którego wspierał Paul. Na haku wisiał sum, który – jak później ustalono – miał 1,50 m długości i ważył 57 kg.
Byli przemarznięci. Obaj mężczyźni po zakończonej walce byli pokryci szronem. Wkrótce w zajeździe napili się dla rozgrzania. Potem przywiązaliśmy rybę do sanek. Pchaliśmy nasze rowery i ciągnęliśmy sanki za sobą. Sum był tak długi, że jego ogon ciągnął się po śniegu.
Przy Hofekrug zrobiliśmy przerwę. Gospodarz Hoferkrug dostał kawałek suma. Kolejny kawałek otrzymał Pastor Wolff. Tak nietkowiccy chłopcy rozprzestrzenili wiadomość o sensacyjnym połowie, tak jak pożar, wiele osób z wioski stało w bramach swoich gospodarstw. Następny kawałek był dla piekarza Schulza. Kolejne porcje Oskar Backhaus przyznał węglarzowi -Schmidtowi, fryzjerowi Giese, Mistrzowi Miechelowi, Jente i aptekarzowi. Tak wpadł w nastrój do dawania, że musieliśmy mu przypomnieć o jego rodzinie i ich prawie do uroczystej potrawy. Z dużym orszakiem nietkowickiej młodzieży Oskar przeniósł się do posiadłości, gdzie mieszkał . Tam ten niezwykły połów był należycie podziwiany i dalej podzielony.
Jestem przekonany, że w żadnym poprzednim lub następnym roku, tak wiele ryb nie zjedzono w Nietkowicach jak w Sylwestra 1934.

Naoczny świadek Georg Schilde

Artykuł otrzymany z rodzinnych zbiorów Pana Władysława Sobiecha
Tłumaczenie Adam Maziarz
Serdeczne podziękowania dla Janusza Sitka za korektę w tłumaczeniu

gru 132014
 
Kriegerdenkmal - Brody

Kriegerdenkmal – Brody

W ostatnich czterech artykułach przedstawiliśmy byłych mieszkańców Pomorska, Brzezia, Brodów, Bródek i Nietkowic, którzy polegli, zostali ranni, zaginęli lub dostali się do niewoli. Pomniki poświęcone ofiarom Wielkiej Wojny (I Wojny Światowej) były powszechnie wznoszone na terenie Niemiec. Niemal w każdej wsi czy miasteczku powstał tego typu pomnik. Zwykle wznoszono go w centrum miejscowości, np. na głównym placu, przy kościele, na cmentarzu itp. Najczęściej były to skromne pomniki w formie niewielkiego obelisku lub głazu z przytwierdzonymi tablicami, na których były nazwiska mieszkańców danej miejscowości poległych na frontach I Wojny Światowej. Bogatsze pomniki były zdobione lub na górze obelisku były zwieńczone orłem z rozpostartymi skrzydłami wykonany z brązu lub ze stali.

W Nietkowicach taki pomnik znajdował się przy kościele. Obecnie nie ma śladu po nim.

W Brodach pomnik znajdował się przed cmentarzem. Na tablicach byli prawdopodobnie wypisani też mieszkańcy z Bródek. Tak samo jak w Nietkowicach nie ma pozostałości po pomniku.

Natomiast w Pomorsku pomnik był usytuowany przy kościele i również nie dotrwał do naszych czasów. Na tym pomniku także prawdopodobnie znajdowały się nazwiska poległych mieszkańców Brzezia.

 

Adam

lis 292014
 
Deutsch-Nettkow

Deutsch-Nettkow

Od początku istnienia ludzkości człowiek dążył do ekspansji na nowe terytoria. Już ponad 1000 lat temu pierwsze znane nam plemiona europejskie podbijały słabsze i narzucały im swoją wolę. Przez kolejne wieki Europą targały dziesiątki wojen i setki bitew.

Dopiero Kongres Wiedeński (1814-1815) ustanowił nowy porządek i zależności w Europie. Względny spokój funkcjonował na Starym Kontynencie do połowy XIX wieku. Po roku 1850 między mocarstwami europejskimi zaczęły tworzyć się naprężenia głównie na punkcie etnicznym i imperialnym. Z czasem sytuacja coraz bardziej się zaogniała. Francuzi chcieli rewanżu za przegraną wojnę z Prusami w latach 1870-1871. Niemcy i Austro-Węgry toczyły konflikt etniczny głównie na Bałkanach w duchu panswalizmu, pangermanizmu i Kulturkampfu. Wielka Brytania, Niemcy i Francja toczyły spory o kolonie – głównie w Afryce. Austro-Węgry i Rosja toczyły wyścig o zdobycie słabnącego Imperium Osmańskiego. Takich przykładów mniejszych i większych konfliktów w Europie można by mnożyć w nieskończoność. Początek XX wieku nie przyniósł pokojowego rozwiązania problemów skłóconej Europy. Iskrą zapalną zbliżającego się konfliktu był zamach na arcyksięcia austriackiego Franciszka Ferdynanda w Sarajewie 28 czerwca 1914 roku. Miesiąc później rozpoczął się największy wtedy konflikt na świecie. Nazwana Wielką Wojną a później I Wojną Światową wciągnęła w walkę ponad 30 państw i pochłonęła wiele istnień ludzkich.

W tym roku w lipcu minęło 100 lat od wybuchu I Wojny Światowej. Postaraliśmy się przygotować spis byłych mieszkańców Deutsch-Nettkow (Nietkowice), którzy zginęli, zaginęli lub dostali się do niewoli oraz odnieśli rany.

W latach 20-tych XX wieku na terenie Niemiec zaczęły się pojawiać pomniki upamiętniające poległych w czasie Wielkiej Wojny, ale o pomnikach będzie osobny artykuł.

Polegli

Bock Franz 15.10.1918
Bothe Friedrich 24.11.1916
Dolling Heinrich 11.07.1917
Fimmel Paul 22.10.1915
Grahlow Paul 31.05.1918
Grieger Gustav 8.04.1915
Klischke Benno 6.06.1917
Klischke Hermann 24.12.1917
Klugmann Paul 15.12.1915
Konradi Gustav 4.07.1918
Krüger Otto 13.07.1918
Lehmann Otto 21.12.1917
Märtke Paul 24.11.1914
Naß Richard 25.09.1916
Neumann Otto 9.10.1918
Retzlaff Karl 18.09.1918
Schmolke Edgar 20.06.1918
Schulz Friedrich 7.07.1915
Schulz Robert 17.08.1916
Wiedner Otto 8.03.1918
Wostrack Bruno 13.06.1917
Wostrack Willi 29.06.1918

Zaginieni i w niewoli

Bothe Paul
Drendel Paul
Fix Hermann
Hartmann –
Hornschuh Otto
Höhne Reinhold
König Gustav
Spielberg Benno
Wandke Paul

Ranni

Bretag Alfred
Bullack Paul
Büttner Wilhelm
Cyrus Gustav
Deutschmann Franz
Doebel Franz
Dulling Gustav
Egler Arthur
Eisemann Max
Elsner Gustav
Fundke Paul
Fundtke Paul
Galle Benno
Gerasch Albert
Gottke Robert
Grahlow Paul
Greulich Gustav
Hahn Otto
Hanisch Wilhelm
Hartmann Gustav
Hartmann Paul
Häusler Paul
Horlitz Robert
Höhne Otto
Höhne Paul
Irmler Paul
John Gustv
Just Paul
Klugmann Paul
Knispel Adolar
Koldrack Gustav
Konradi Gustav
Krause Johannes
Kreutziger Otto
Krug Otto
Krüger Otto
Limpack Bruno
Limpack Wilhelm
Lucenz Erich
Minke Heinrich Bruno
Minke Otto
Neumann Otto
Neumann Paul
Paech Benno
Paech Paul
Päschke Otto
Pluta Willy
Pohle Paul
Reschke Bruno
Retzlaff Karl
Reuter Fritz
Ruthke Adolf
Schlaus Hermann
Schmidt Paul
Schulz Gerhard
Spielberg Otto
Spielberg Paul
Witzlan Paul
Wostrack Gustav
Wurf Karl
Wuttke Bernhard
Zinke Bruno
Zinke Franz
Zinke Oskar

paź 312014
 
Cmentarz w Nietkowicach

Cmentarz w Nietkowicach

1 listopada każdy z nas wyruszy na cmentarz aby w zadumie stanąć nad grobami swoich bliskich i znajomych.

Przygotowaliśmy spis osób pochowanych na cmentarzu w Nietkowicach, którzy mieszkali, żyli i tworzyli historię Nietkowic, Bródek, Będowa i Sycowic aby uczcić ich pamięć.

Spis staraliśmy się zrobić jak najdokładniej i jak najszybciej aby w jak najmniejszy sposób naruszyć powagę miejsca spoczynku, dlatego mogą pojawić się błędy, czy to nasze przy spisywaniu nazwisk i tysięcy cyfr lub czasami zdarzające się też błędy kamieniarskie. Niekiedy napisy były nieczytelne lub pozasłaniane w taki sposób, że w niektórych przypadkach trzeba było się domyślać treści. Za wszelkie wyłapane błędy będziemy wdzięczni.

Spis przedstawia stan na sierpień 2014 roku.

Adam i Andrzej

CMENTARZ W NIETKOWICACH

paź 122014
 
Ernst Möbus

Ernst Möbus

Ernst Möbus urodził się 3 listopada 1898 roku w Wellmitz w powiecie Guben. Jego rodzice byli rolnikami i razem z sześciorgiem rodzeństwa spędził wesołe dzieciństwo na gospodarstwie ojca. Skończył 4-klasową szkołę podstawową i w 1913 roku dostał się do Szkoły Przygotowawaczej w Fürstenwalde. Ernst Möbus wybrał drogę w zawodzie nauczyciela. Nauka została przerwana przez służbę wojskową w 1916 roku. Na pierwszo-wojennym froncie został kilka razy ranny i doznał zatrucia gazem.

W 1919 roku wstąpił do seminarium nauczycielskiego i ukończył je przedwcześnie w 1920 roku z wyróżnieniem. Potem tak jak wielu jego kolegów w tym czasie zasilił szeregi bezrobotnych. W 1922 został trzecim nauczycielem – obok Paula Zogbauma i Roderich Rode w Groß-Blumberg (Brody). Po zdaniu drugiego egzaminu nauczycielskiego w 1925 roku ożenił się z córką swojego kierownika, Theą Zogbaum. Z tego małżeństwa urodziły się dwie córki.

W dużym stopniu brał udział w życiu publicznym marynarzy powiatu Crossen w latach 1922-43. Był aktywnym członkiem Stowarzyszenia Gimnastyczno- Sportowego Groß-Blumberg i lokalnego klubu rowerzystów. Gdy rozpoczęto elektryfikację wsi był w Zarządzie Rady Nadzorczej Spółdzielni Elektryfikacji.

Był nauczycielem ciała pedagogicznego w Groß-Blumberg i jego dyrektorem od 1930 roku.

Jako hobby objął po swoim teściu 30 roi pracowitych pszczół. Potrafił znaleźć też czas na intensywne badanie historii.

W 1927 roku rada szkoły w Metzdorf opublikowała Heimatbuch Kreis Crossen, w którym Ernst Möbus zaprezentował w nim artykuł o czasie pańszczyźnianym. Gdyby zebrać wszystkie jego artykuły i eseje dla Crossener Tageblatt, Züllichauer Nachrichten, Grünberger Wochenblatt i Frankfurter Oder-Zeitung to powstałaby na pewno gruba książka. Pisał również kronikę miejscowości Groß-Blumberg (Brody), w której zawarte były dokumenty od XVI wieku.
Tuż przed II wojną światową Ernst Möbus został dyrektorem szkoły w Deutsch-Nettkow (Nietkowice).

W kampanii polskiej brał udział jako sierżant w IR 123 i został ranny w Kutnie. Jednak od końca 1939 do 1943 roku pozwolono mu ponownie wykonywać swój zawód nauczyciela nad Odrą. W tym czasie zastępował swoich powołanych kolegów w Bindow(Będów). Potem znów stał się żołnierzem i zakończył wojnę ranny jako porucznik. Po wojnie przeniósł się do Peine, gdzie mieszkał do śmierci. Jego nauczanie po wojnie rozpoczęło się w małej wiejskiej szkole pod Ohof. W 1953 roku został dyrektorem w Groß-Bülten. W 1964 oficjalnie przeszedł na emeryturę ale aż do 75 roku życia w Peine i okolicy prowadził zajęcia na zastępstwach.

W 1972 roku emerytowany nauczyciel został wdowcem.

Został także uhonorowany dziesięć razy Goldenen Wanderschuh (Złoty But Turystyki).
Ernst Möbus zmarł 22 kwietnia 1985 w Peine w wieku 86 lat.
Na pogrzebie w Peine oprócz rodziny, przyjaciół, sąsiadów, graczy w skata i byłych uczniów z Peine była też delegacja urodzonych w latach 1919-1920 mieszkańców Groß-Blumberg (Brody), którzy uczęszczali do szkoły u Ernsta Möbusa.

Wzruszającą wypowiedź nad trumną wygłosił młody pastor Günther Kunke. Powiedział między innymi:
Przed nami spoczywa nasz były nauczyciel i ojcowski przyjaciel, nasz drogi Ernst Möbus. Od naszego pierwszego dnia w szkole towarzyszył nam przez wiele lat. Przekazywał nam swoją wiedzę. Potem przyszedł zły czas. Stracił nas z oczu. Wojna, niewola, wygnanie i trudny nowy początek były naszym wspólnym przeznaczeniem. Ale wielka była radość, gdy spotkaliśmy się ponownie na spotkaniu mieszkańców byłej ojczyzny w Hamburgu. Gdzie głównym punktem w jego jak i naszym życiu było świętowanie naszej złotej rocznicy bierzmowania byłych uczniów z Groß-Blumberg, w którym uczestniczył z córkami. Byliśmy dużą rodzinę a on naszym dobrym ojcem. Będziemy pamiętać go z miłością i szacunkiem.

Ernst Möbus pisał kronikę miejscowości Groß-Blumberg (Brody), która według powojennych wspomnień rodziny pozostała w styczniu 1945 roku w Brodach. Rodzina Ernsta Möbusa uciekając przed sowieckim frontem zostawiła kronikę w domu. Nie wiadomo co się z nią stało. Prawdopodobnie została zniszczona w czasie działań wojennych lub przez pierwszych polskich osadników. A może cudem ocalała i ktoś z mieszkańców jest jej posiadaczem?

(Serdeczne podziękowania dla Janusza Sitka za pomoc w tłumaczeniu materiałów potrzebnych do napisania tego artykułu)

Adam

Translate »